Niektórzy mogliby rzec, że szkło samo w sobie już jest wystarczająco piękne i nie potrzeba mu niczego więcej. I mają rację. Są jednak pewne rodzaje prac, gdzie mimo wszystko da się coś jeszcze zrobić i, jak to się mówi, podkręcić efekt. Do takich z pewnością należą szklane koraliki. Zdobienie podkreśla często nie tylko sam urok dzieła, ale nadaje mu także indywidualny charakter twórcy. Wielu artystów ma swój unikalny sposób czy wzór zdobienia, po czym można go od razu poznać.
Do dyspozycji mamy całkiem spore zaplecze technik oraz substancji różnej maści, bo są to preparaty mające zarówno konsystencję stałą, sypką, jak i płynną, czy gotowe kształtki do bezpośredniego użycia. No to zaczynamy prezentację.
 |
Czarny koralik dmuchany, pokryty czerwoną emalią kryjącą i zatopionym millefiori. Warsztaty z dmuchania szkła z Astrid Riedel |
Millefiori/Murrini
Czyli te małe, szklane z kwiatuszkami, gwiazdkami i czym tam jeszcze chcemy. Stosuje się je bezpośrednio na zmiękczone szkło, ale uwaga. Przed położeniem dobrze byłoby je ogrzać, ponieważ często jest tak, że położone bezpośrednio z temperatury pokojowej na rozgrzany element, mogą nam zwyczajnie pęknąć albo odprysnąć. Podgrzewać najlepiej w piecu do odprężania szkła lub na płycie elektrycznej, takiej do gotowania. Są też specjalne podgrzewacze do szklanych prętów, które można wykorzystać również do podgrzania murrini, ja niestety nie dysponuję jeszcze takim urządzeniem.
 |
Millefiori |
Emalie/pudry
Mają postać kolorowych proszków. Wśród nich wyróżniamy emalie transparentne i kryjące, które w surowej postaci niczym się od siebie nie różnią. Co więcej, wśród nich rozróżniamy emalie do szkieł sodowych i osobno do szkła boro. Emalie sypiemy za pomocą specjalnych drobnych sitek lub przez dedykowane do nich lejki o bardzo małym otworze. Aplikujemy na mocno podgrzane szkło, żeby emalia się utrzymała i stapiamy z elementem. Z reguły tych zasypów potrzeba kilka, jeśli chcemy mieć dokładnie pokryty element. PODCZAS STOSOWANIA EMALII NALEŻY UŻYWAĆ MASECZKI, jak przy każdym pylącym materiale.
 |
Emalie |
Fryty
To tak naprawdę rozdrobnione na mniejsze frakcje kawałki szkła. Czasem dają różne dodatkowe efekty. Na przykład fryty niebieskie z poniższego zdjęcia, odpowiednio wygrzane, dają lustrzany połysk. Niektóre wtapiają się, tworząc po prostu kolorowe plamki. Dobry materiał na tło w połączeniu np. z przestrzennymi kwiatami, zatopionymi w szkle.
 |
Fryty i przykład ich użycia na koralikach dmuchanych
|
Mika jako puder lub płatki
Mika to taki specjalista od połyskujących efektów. Występuje on pod kilkoma postaciami i kolorami. Ja akurat jestem w posiadaniu pudrów oraz płatków. Przyznam szczerze, że nie mam niestety przykładów wykorzystania wszystkich, ale co nieco się znajdzie. Na zdjęciu poniżej od lewej mamy mikę mieniącą się kolorami niebieskim, fioletem oraz czerwienią. Ciężko było mi to sfotografować. Obok jest mika w postaci białego, matowego proszku i ta z kolei powoduje efekt satyny. Trzecia z kolei jest pod postacią dużych płatków, których nie miałam jeszcze okazji wypróbować. Z reguły jednak takie rzeczy sprawdzają się dobrze jako tła różnych kompozycji kwiatowych lub z tematyką morską.
 |
Od lewej mika połyskująca trzema, a czasem czterema kolorami; w środku mika dająca efekt satyny; po prawej mika pod postacią płatków
|
Przykład połyskującej miki ciężko jest niestety oddać aparatem, na żywo wygląda to sto razy lepiej, bo mieni się wspomnianymi kolorami. Na zdjęciu wygląda niestety jak srebrny proszek. Jeśli chodzi o efekt satyny, pokazałam to już przy okazji prezentacji szkła Rubino Oro, gdzie za przykład posłużyła mi bransoletka z jednokolorowymi, różowymi koralikami.
 |
Od lewej przykład użycia miki połyskującej, po prawej koraliki z użyciem miki satynowej
|
Lumiere Luster
Czyli kolejne połyskujące materiały, w tym wypadku płatki, dostępne w bardzo wielu pięknych kolorach. Ja akurat posiadam odcienie zieleni oraz głębokiego różu. Nie rozpracowałam jeszcze tego, jak należy ich używać, żeby nie przepalić. Wiele z tych pięknych płatków po podgrzaniu po prostu mi się spopieliło, część jednak ładnie przykleiła się do szkła, ale efekt niestety był mierny, dlatego póki co nie mam czym się pochwalić.
 |
Lumiere Luster
|
Proszek iryzujący na złoto
Pozostając nadal w klimacie połysków, kolejny preparat, a mianowicie proszek, który z wyglądu przypomina drobny cukier, a w efekcie daje fajną, złotą posypkę na szkle :) Jeszcze mnie nie zawiódł i jest bardzo łatwy w użyciu. Nie trzeba kombinować. Potraktowany propanem błyszczy jak złoto.
 |
Od lewej proszek iryzujący, po prawej przykład powierzchni kaboszona, z użyciem tego proszku
|
Proszek fluorescencyjny
Czyli świecący w ciemności. I to jeszcze jak! Póki co widziałam proszki dostępne w dwóch kolorach: zielonym oraz niebieskim ( aqua ) i ja szczęśliwie posiadam właśnie ten drugi. I do czego innego mogłam go użyć, jeśli nie do zrobienia latarenki :) Proszku raczej nie widać normalnie, czasem może wprowadzić nieco zmętnienia, ale nic nie sugeruje tego, co się zadzieje. Dopiero w ciemnym pomieszczeniu, jeśli zdążył się naświetlić, staje się widoczny w całej okazałości. Na oko wygląda zupełnie zwyczajnie, jak taki bardzo drobny, jasny piasek o lekko limonkowym zabarwieniu. Na zdjęciu widok w warunkach dziennych i w akcji.
 |
Proszek fluorescencyjny Aqua; po lewej w świetle dziennym, po prawej świecący po ciemku |
Jeśli chodzi o szkła, do jakich najlepiej stosować proszek to polecam szkła transparentne i to najlepiej bezbarwne, ewentualnie jako warstwa na szkle dowolnym, ale pokryte szkłem bezbarwnym transparentnym, inaczej efekt będzie, ale dużo słabszy. A poniżej wspomniana latarenka. W opisie jest link do krótkiego filmiku na moim Instagramie, który prezentuje, jak to działa.
 |
Na zdjęciu latarenka z użyciem proszku fluorescencyjnego, a jak to świeci, można obejrzeć tu.
|
Srebro w arkuszach
Srebro to ogólnie bardzo ciekawy materiał do zastosowania ze szkłem. W zależności od użytego szkła i technik, można osiągnąć różne efekty. Stosowane jest także wytapianie szkła w oparach srebra-wówczas do tego celu stosuje się drobny okruch srebra, który pod wpływem ciepła uwalnia opary, a te z kolei osadzają się na szkle. Ta konkretna technika ma zastosowanie do szkła boro i uwaga-jest to paskudnie niebezpieczne dla zdrowia. Ogólnie stosowanie srebra, niezależnie czy ze szkłem sodowym czy boro, wymaga dobrej wentylacji, a nawet super dobrej. Wróćmy jednak do srebra w arkuszach. Jest proste do zastosowania ze szkłem miękkim. Pojedyncze płaty są wyjątkowo cienkie i nie należy ich dotykać bezpośrednio palcami, bo się nam przykleją i nic z tego nie będzie. Dlatego dobrze mieć pęsetę, a jeśli chcemy odciąć kawałek to tylko przez bibułki, które oddzielają każdy z płatków. Inaczej wszystko się poskleja do wielkości okruszka. Poniżej przykłady koralików z użyciem srebra w arkuszach.
 |
Koraliki z użyciem srebra w arkuszach na bazie różnych szkieł
|
Złoto w płatkach
Było srebro, jest i złoto. I to nie byle jakie, bo 24 karatowe. Często jest sprzedawane w małych płatkach, wielkości 3x3cm i podobnie jak srebro, najlepiej nakładać je przy pomocy pęsety, a wszelkie kształty wycinać przez bibułki, znajdujące się pomiędzy poszczególnymi płatkami.
W przypadku szkła boro, można je także wytapiać w oparach złota. Odbywa się to analogicznie jak przy srebrze. Kawałek złota jest podgrzewany i w jego oparach wytapia się następnie szkło. W efekcie w szkle tworzą się smugi, ułożone w całkiem ciekawe, przypadkowe kombinacje. Złota używałam rzadko, poniżej dwa przykłady.
 |
Od lewej srebro w arkuszach, po prawej złoto w płatkach; tu w formie bloczków |
|
|
|
 |
Przykłady z użyciem złota; po lewej na szkle czerwonym, z prawej na szkle kobaltowym. Widoczna jest tu reakcja złota ze szkłem w postaci wytrącenia się koloru czerwonego.
|
Luster w płynie
W moim przypadku złoto w płynie. I tak, jest to prawdziwe złoto, nie płyn w kolorze złota. Zawiera dokładnie 8% 24 karatowego złota. W tej grupie jest mnóstwo kolorów "nabłyszczaczy", "połyskiwaczy", bo ciężko w sumie przetłumaczyć to prawidłowo na język polski. Są czerwienie, błękity, zielenie, miedź, wszelkie odcienie wspomnianych kolorów, można oszaleć. Przed wypałem płyn ma kolor brązowy i nic nie zapowiada pięknego połysku. Dopiero po wypaleniu w piecu ( a śmierdzi to przeokropnie ) pojawia się piękna, złota powłoka. Do mycia narzędzi potrzeba specjalnego rozcieńczalnika, który można także używać do rozrzedzenia złota, jeśli zajdzie taka potrzeba.
 |
Złoto w płynie i specjalne narzędzie to pisania oraz przykład złocenia na koraliku |
|
|
 |
Przykład koralików zdobionych emaliami transparentnymi oraz kryjącymi, z użyciem złocenia. | |
Cyrkonie
Są to cyrkonie specjalnego przeznaczenia, czyli do zastosowania w wysokich temperaturach. Mają specjalne oznaczenie literowe CZ. Można je używać zarówno ze szkłem, jak i glinkami metali ( srebra, złota, miedzi itp ). Wytrzymują temperaturę do 870st C. Aplikuje się je na rozgrzane szkło, dociskając do momentu zrównania się z powierzchnią lub całkowicie je zatopić. W przypadku używania z glinkami metoda będzie nieco inna, ale to już na inny temat.
 |
Cyrkonie CZ do zatapiania w szkle
|
Metody zdobienia bez użycia wysokich temperatur
Oprócz zdobienia powyższymi materiałami, które bądź co bądź wymagają użycia wysokiej temperatury, szkło możemy zdobić także w inny sposób, bp "na zimno" i jeszcze w dodatku "na mokro", czyli poprzez szlifowanie czy grawerowanie. Tu posłużę się przykładem z własnego podwórka. W czasie tego krótkiego czasu spędzonego w hucie, starałam się tak wymyślać swoje prace, aby mieć okazję użyć każdego z dostępnych tam narzędzi. Jednym z nich była sophietta, czyli taka dmuchawka do rozdmuchiwania szkła, np. szklanego wazonu od góry, kiedy to jest już osadzone na nablu ( czyli nie ma już możliwości rozdmuchania przez piszczel ). Tak też było w tym przypadku. Chciałam sobie użyć tego narzędzia i rozdmuchałam swój wazonik, w efekcie czego zyskał on kształt, który pierwotnie skojarzył mi się, nie wiedzieć czemu, z ananasem, a ostatecznie z truskawką. I taki właśnie szlif w rezultacie otrzymał.
 |
Grawerowanie wazonu truskawki na tradycyjnym warsztacie grawerskim. Pracownia grawerska Macieja Zaborskiego na ASP we Wrocławiu .
|
Praca była zdobiona na tradycyjnym warsztacie grawerskim, na mokro, z użyciem tarcz różnej średnicy i grubości. Zajęcie wymagający wyjątkowego skupienia. Każdy błąd jest dość bolesny. Przyznam, że na początku strasznie się stresowałam. O ile przy takim warsztacie jeszcze coś się tam widzi, o tyle w samej szlifierni, gdzie narzędzia były podobne, ale w większej skali, szlifowanie tzw. oliwek, szczególnie w węższych częściach przedmiotu, to już istny koszmar. Mimo rozrysowania przez cały czas pracy trzeba się zmagać z mętną od pyłu szklanego wodą, która wpada do środka naczynia i dodatkowo zasłania wszystko, zakrzywianiem obrazu lub przebijającym się obrazem drugiej strony przedmiotu. Ale dla efektów warto się poświęcić, bo potem fajnie się to wspomina.
 |
Wazoniki zdobione szlifowaniem (oliwki i oczka)
|
Zdobić możemy także poprzez doklejanie innych szklanych elementów za pomocą klejów dwuskładnikowych, czy jeszcze wygodniej, przy pomocy klejów UV, czyli utwardzanych przy pomocy lamp UV. Jednak w przypadku tych klejów, nie każdy kolor szkła da się zawsze łatwo przykleić. Kleje z reguły są bezbarwne, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby użyć klejów barwiących. Wszystko jest kwestią projektu i naszej fantazji.
I ostatnią metodą, którą miałam okazję zastosować w praktyce to zdobienie metodą sitodruku. Swego czasu uczestniczyłam w warsztatach sitodruku w Pracowni Serigrafii ( grafiki artystycznej ) na ASP, gdzie samodzielnie wykonywaliśmy grafiki naszego autorstwa, które potem można było przenieść na nasze szkło, tworząc dowolne kompozycje - kolaże. Ja akurat miałam serię szklanek do ozdobienia i stworzone tam grafiki posłużyły mi właśnie do ich "upiększenia".
 |
Szklanki zdobione metodą sitodruku |
Komentarze
Prześlij komentarz