Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2025

Eksperyment z czasem – zegarki ze szkła i cierpliwości

Obraz
          Zegarki, ach te zegarki. Dla tych, którzy wcześniej z tematem się nie zetknęli na moim profilu Fb , krótkie wprowadzenie: 6 lat temu zamówiłam w USA zegarki do "dokończenia", czyli bez bransolet. Przez cały ten czas, regularnie co roku wyciągałam je z koperty, patrzyłam i chowałam z powrotem. Żaden sensowny pomysł nie przychodził mi do głowy. Aż do teraz.           Pewnej soboty   postanowiłam wziąć się za bary z tematem. I zgodnie z tym, co wspomniałam w jednym ze swoich artykułów na blogu, zanim przystąpimy do pracy, zacznijmy od rysunku. Przyznam szczerze, że rzadko kiedy tak postępowałam. Owszem, przy bardziej skomplikowanych pracach, jak konstrukcje naszyjników, czy ogólny ich wygląd, praca najpierw pojawiała się na papierze, żeby zanotować wszystkie istotne szczegóły. Do koralików jednak nie czułam takiej potrzeby. Później, będąc na ASP właściwie zawsze musiałam przyjść z narysowanym projektem i z bieg...

Doświadczenie z pokywką, czyli nie do końca poważna sztuka.

Obraz
          Czasami bywa tak, że do głowy przychodzą głupie pomysły. Mówiąc głupie, mam na myśli bardziej te z kategorii szalonych, połączonych z ciekawością i chęcią przetestowania czegoś. Nie ukrywam, że w moim przypadku to już standard. Jeśli nie ćwiczę jakiejś znanej techniki, to pozostałe prace są czystym eksperymentem i wynikiem sprawdzenia czegoś, co mi się właśnie pomyślało.               Nie inaczej jest w tym przypadku. Parę tygodni temu rozpadła nam się pokrywka od garnka. Ebonitowy uchwyt kompletnie się poluzował,  odpadły od niego metalowe dodatki. Śruba mocująca, jak się okazało, kompletnie przerdzewiała. Jednym słowem nie było czego ratować, ale szklana część pokrywki nadal była całkiem spoko. I leżało to sobie tak koło zlewozmywaka, i codziennie patrzyłam na te zniszczone części. Aż któregoś dnia przypadkowo spojrzałam na uchwyt szuflady i w głowie pojawiła się myśl. A może by tak iść w napraw...

Dlaczego nie wierzę już w "cudo-kursy" ( i co nieco o lampworku ).

Obraz
          Tym razem dla odmiany temat mniej edukacyjny, a bardziej zapraszający do dyskusji, szczególnie te osoby, które w życiu próbowały stanąć "na swoim", czyli zacząć działać samodzielnie. I powiem Wam, też próbowałam to robić - WIELOKROTNIE. W sumie tak próbuję od 15 lat.            Początki moich starań są jak z opowieści każdego coacha - rzuciłam pracę na etacie. Na pocieszenie powiem jednak, że to nie był etat w korpo, a w miejscu, które powinno być dość twórcze, bo pracownia projektowa. Dopadło mnie wypalenie zawodowe, straciłam sens wszystkiego i po prostu to rzuciłam. Postanowiłam zająć się witrażami, a przy okazji przyplątała się też ceramika, zupełnie z potrzeby chwili. I to jakiej! Moi rodzice mieli remont łazienki i zabrakło dwóch płytek na podmianę. Okazało się, że dekor został przymocowany za nisko i schowa się za umywalkę. Więc znalazłam pierwsze lepsze warsztaty ceramiki (konkretnie: Sztukarnia w Warszaw...