Wystawa Oława!



        No zadziało się muszę powiedzieć, zadziało. 6 lutego, dzień jak co dzień, nic nie zapowiadało żadnych rewelacji, akurat ogarnialiśmy z mężem wieczorne zakupy. Wsiadamy do samochodu, odruchowo sprawdzam telefon i widzę nieodebraną rozmowę od swojej byłej Prowadzącej w ASP. Znak zapytania pojawił się w mojej głowie ogromy. Co mogą ode mnie chcieć po dwóch latach? No nic, oddzwaniam, niech już mam to za sobą. I co słyszę? Ja i pozostali z kierunków podyplomowych MAMY WYSTAWĘ! Z kilka dni przetwarzałam tą informację, bo aż mi się wierzyć nie chciało, że to prawda. Normalnie dostać się na wystawę, nie mając żadnego portfolio z udokumentowanymi imprezami tego typu graniczy z cudem. Każdy, kto choć raz w życiu próbował coś podobnego zorganizować przyzna mi rację.
        10 lutego zadzwoniła do mnie Pani Dziekan i przedstawiła wszystkie szczegóły. Z końcem tygodnia otrzymałam karty informacyjne do uzupełnienia i w ciągu kolejnych dni wybrane prace czekały już tylko na spakowanie. Wszystkie przeszły czyszczenie, bo jednak dwa lata stania w pracowni zrobiło swoje. Nie obyło się przy tym bez niespodzianek, bo jeden ze świeczników postanowił się oczywiście rozkleić. Po 1,5 godziny ogarnęłam problem i z pewnością przyda mi się nowy klej UV, bo ten 20-letni, który mam, chyba już nie do końca wie, po co istnieje.
        Plan zakładał, że w sobotę 22 lutego wszyscy przynoszą prace do ASP, skąd pojadą prosto do Galerii. W przeddzień, czyli w piątek rozpoczęłam pakowanie. Przecież to tylko 5 rzeczy. Trzy godziny zajęło mi zabezpieczenie pięciu prac i bezpieczne umieszczenie ich w drewnianych skrzyniach. Każda była owinięta w nieskończoną ilość papierów, pianek, folii bąbelkowej - ogólnie mówiąc, we wszystko, co z zabezpieczeń udało mi się nagromadzić w ciągu kilku lat. Można powiedzieć, że "przydasie" nareszcie miały swoje 5 minut. Ilości kombinacji, w jakich umieszczałam prace w skrzyniach, wyjmowania i przekładania już nawet nie zliczę. W rezultacie około północy okazało się, że jednak dwie drewniane skrzynki na tak solidnie owinięte rzeczy to za mało, więc sobotę rano spędziłam w Castoramie. Potem w domu z wkrętarką, bo przyszło mi do głowy, że warto jeszcze dodatkowo zabezpieczyć skrzynki od góry kantówkami. No bo jak coś na to spadnie albo samochód gwałtownie zahamuje? Wyobraźnia zaczęła działać na najwyższych obrotach.
 
 
Prace wybrane na wystawę w Oławie przed zapakowaniem
 
W rezultacie prace zabezpieczyłam tak, jakby do tej Oławy miały płynąć co najmniej po wertepach przez ocean i to w czasie sztormu. Miałam więc pięć prac w czterech drewnianych skrzynkach. Kiedy już dotarłam na uczelnię i odstawiłam wszystko w pewnym sensie mi ulżyło, że już niczego więcej nie muszę ani pakować, ani taszczyć. Do czasu odbioru oczywiście.
 
 
Spakowane prace gotowe do drogi

I w końcu jest! 6 marca, godzina 18.00 Wernisaż wystawy "Możliwe" w Galerii "OKO" w Oławie. Miejsce galerii znajduje się na półpiętrze, gdzie przed wejściem wita nas taki oto plakat.
 
 

        Z zaproszonych gości byli zarówno przedstawiciele uczelni, artyści prezentujący swoje prace, ale także osoby z rocznika, które przyjechały tak po prostu, aby uczestniczyć w uroczystości. Zaczęło się z lekkim opóźnieniem, ale niczemu to nie przeszkodziło. Czasu było w sam raz zarówno na część oficjalną, jak i zwiedzanie. Fotorelacja, jak również przemówienie powitalne Pani Dziekan ( nota bene Kurator wystawy ), są dostępne na stronie Fb pod tymi linkami: rozpoczęcie fotorelacja.
        Wystawa na bardzo wysokim poziomie, wybrane prace były odzwierciedleniem wyjątkowego talentu swoich twórców. Cóż mogę dodać, spore przeżycie, na kolejne pewno przyjdzie mi poczekać. Na wernisażu, oprócz uczty dla ducha, była także uczta dla ciała, w postaci tortu i innych słodkości, szampana, wina i napojów bezalkoholowych. Jeśli macie okazję, bierzcie udział w wernisażach, nie tylko z uwagi na poczęstunek, ale przede wszystkim ze względu na możliwość uczestniczenia w tej atmosferze sztuki, którą tworzą dzieła wraz z autorem i odbiorcami. Macie możliwość osobiście podyskutować na temat jakiegoś dzieła lub zwyczajnie zapytać, o co w nim chodzi, jaki jest przekaz, jakich środków wyrazu użył twórca. Jest to o wiele bardziej szczególny moment niż samo tylko oglądanie prac, co oczywiście każdy przeżywa i tak na swój własny sposób. Poniżej prezentuję własną fotorelację, która jest trochę uzupełnieniem tej ze strony FB. Niestety, wbrew moim oczekiwaniom, okazało się, że nie wszystkie tabliczki z opisami wyszły mi czytelne, więc w przypadku zdjęć książek podany jest jedynie jeden autor.
Życzę miłego odbioru :)
 

Widok na pierwszą salę galerii





Marta Fekner, w tle Agnieszka Kazała




 
Anna Boroniec  



Monika Wąs


Anna Świat


Katarzyna Pilch

Ewa Sabat
 
 

Katarzyna Trybura-Wojtkun


Krzysztof Rzepczyński


Sabina Dębicka


Ewa Folta


Marzanna Krynicka



Katarzyna-Maria-Kostrzewska


Katarzyna-Maria-Kostrzewska 


Martyna Lewicka


Małgorzata Sieradzan



Jadwiga Mazurkiewicz


Eulalia-Dachowska-Speil



Anna Lewocik


Aleksandra Suchowiecka


Sabina Dębicka


Arkadiusz Gaczewski


Katarzyna Maria Kostrzewska


Joanna Litwa











 
 
 




 


 




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Na dobry początek :)

O co chodzi z tym Lampworkiem?

Odpalamy palnik, czyli jak sprawnie ogarnąć pierwszy etap pracy.